wtorek, 4 listopada 2008


Tusk od moczarów



Pewien poeta tuż przed świtaniem
Wybrał się z koszem na grzybobranie
I słońce zaczęło wschodzić na las
A w lesie grzyby, a w drzewach piękno
Dla swej poezji przecudnej znalazł.
Niech tysiącletni dąb co na przedzie
Wśród wszystkich dębów lachickich stoi
Co się przyglądał dobru i biedzie
A teraz tuszczyk na nim się schronił
I jak mawiali starzy dziadowie
I jak słuchacze chcecie nie chcecie
Dąb widział wiele niech wiec opowie
Wszystko co widział szczerze poecie.
Widział jak budrys wiózł swoją brankę
Na czarnym koniu w czarnej uprzęży
W dębowym kościółku w żonę zamienił swoją wybrankę
I całe życie z nią przezwyciężył,
A ona piękna, anielskiej postury
Dała mu dwóch synów i cztery córy.
Wyrośli na dęby owi synowie
I byli podporą rodu i sławy
A córy w cztery panienki z wiankami na głowie
Smukłe jak jutrzenki rumiankowe płowe.
Jedna czarnula, trzy o włosach złotawych
Wszystkie ozdobą piastowskiego grodu
I podporą jak synowie wspaniałego rodu.
A były tak piękne, że tylko nadzieja
Kazała bić się rycerzom o rękę w turniejach.
I tak to żyły te pokolenia
Lachitów w sławie i w swoich pieniach.

Aż pewnej nocy parnej od grząskich przywarów
Na dąb ten usiadł tusk od moczarów
I aż się przelękły leśne poczwary
Od baby jędzy co są w oparach
A dąb potężny od wieków co stoi
Co żył w przyjaźni w historii z Lechem
On takich tusków i innych oboi
Przywitał pustym historii śmiechem !

A tusk zahukał, był pewny siebie
I w ramach reform, ogon odwrócił
I pstryknął! coś spadło na ziemię -
Zanieczyścił glebę! i Lacha zasmucił.

Brak komentarzy: